A to wszystko zdarzyło się im dla wzoru oraz zostało napisane w celu naszego

napomnienia; napomnienia tych, do których przyszły końce wieków.

(1 Koryntian 10,11; NBG).

 

 

10.1.2009

 

Mądry posłucha, a więc pomnoży swoją wiedzę,

a rozsądny pozyska sterowność. By zrozumiano przypowieść i przenośnię, orzeczenia mędrców oraz ich głębokie mowy.

(Przypowieści 1,5-6; NBG)

 

P

rzypowieść i przenośnię... O tym właśnie, chciałbym napisać. Aby czytając Pismo, dostrzegać jedno i drugie. A skoro Izraelitom wszystko zdarzyło się dla wzoru oraz naszego napomnienia - najpierw sięgnijmy do Mojżesza. W książce „Poza murami Babilonu” porównywałem drogę Izraelitów z Egiptu do Kanaanu, do drogi ucznia Pana Jezusa ze świata do odpocznienia. Teraz chcę się skoncentrować na jednym. Zaś Mojżesz poprowadził Israelitów z dala od morza Sitowia, więc weszli do pustyni Szur i szli przez pustynię trzy dni, lecz nie znaleźli wody. Potem przybyli do Mara, lecz nie mogli pić wód z Mara, bo były gorzkie; dlatego też nazwano jego imię - Mara. Zatem lud szemrał przeciwko Mojżeszowi, mówiąc: Co będziemy pić?  Więc zawołał do WIEKUISTEGO, a WIEKUISTY wskazał mu drzewo. Zatem wrzucił je do wody, i woda się osłodziła (II Mojżesza 15,22-25; NBG). Tak wygląda sama przypowieść. A jaka będzie przenośnia? Ta, dotycząca ucznia Pana. Posłuchajmy...

Z chwilą powołana przez Boga i obdarowania łaską Wiary, uczeń Pana Jezusa Chrystusa wychodzi ze świata (Egiptu) i zmierza do odpocznienia (Kanaanu). Bóg nie prowadzi go utartym szlakiem (drogą przy morzu Śródziemnym), lecz każe iść przez pustynię, gdzie głównym problemem jest woda. Zatem każdy bez przerwy jest spragniony i nieustannie jej szuka (znów przypomnę, że w Nowym Testamencie Woda symbolizuje spisane, bądź mówione Słowo Boga. A Jezus odpowiadając jej, rzekł: Każdy, kto pije z tej wody, znowu będzie pragnął; zaś kto wypije z wody, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieczność; a woda którą mu dam, stanie się w nim zdrojem wody, co wytryskuje ku życiu wiecznemu. Jan 4,13-14; NBG). Lecz kiedy uczeń Pana zaczyna studiować Pismo Święte, Słowo jawi się z początku jako gorzkie. Miesza mu się Stary Testament z Nowym, przeogromne wydają się nakazy. Nadto cały „pustynny lud Jezusa” kopie w tym piasku okopy i do tych siedlisk wciąga. Pamiętam, że jako młody uczeń, słuchałem o zborowym weselu. Życie powtórnie się zaczynało, więc miałem również pytanie: No, a wódka była na stole, czy tylko szampan i wino? Zrobiła się wielka cisza. Szeptem mi wyjaśniono, że to wielce niestosowna uwaga. Nie było wódki, ni wina - lecz soki, herbata i kawa. A piwo? – spytałem z nadzieją w głosie. Piwa także nie było – skwitowano, musisz się wiele nauczyć! Pamiętam, ręce mi zadrżały, przetarłem sobie powieki, a w głowie tłukły się myśli: No, nieźle! W co ja wpadłem? Co mi wolno, a czego nie? Czy aby wszystkiemu podołam? Przeglądałem się w Prawie Mojżesza niczym w lustrze i nie mogłem na siebie patrzeć. Gorzko było, oj gorzko! Podobnie musi być z każdym. Lecz popatrzmy, co zrobił Mojżesz: Więc zawołał do WIEKUISTEGO, a WIEKUISTY wskazał mu drzewo. Zatem wrzucił je do wody, i woda się osłodziła. Po pierwsze - wołał do Boga. I to jest wskazówka też dla nas. Jeżeli Pismo jest gorzkie, wtedy wołajmy do Pana, a Bóg nam wskaże ratunek. Drzewo. Dla ludu Izraela na pustyni ratunkiem było drzewo i drzewo jest też ratunkiem dla nas. W Biblii drzewo/drewno/belka (gr. ksylon) obejmuje podwójne znaczenie. Bóg naszych przodków wskrzesił Jezusa, którego wy wzięliście w swoje ręce, zawieszając na drewnie (Dokonania 5,30; NBG). Bowiem z drzewa zrobiony był krzyż (gr. stauros). Jeśli więc, na wskazówkę Boga spojrzymy symbolicznie, to zaraz będzie jasne, że Biblia staje się „słodka” tylko przez pryzmat drzewa. Krzyż Pana Jezusa Chrystusa czyni ją pełną życia, a nadto wielce przyjemną; a woda którą mu dam, stanie się w nim zdrojem wody, co wytryskuje ku życiu wiecznemu.

Teraz przejdźmy do Nowego Testamentu, gdzie również są tu i ówdzie, na pozór dziwne zdania (na jedno z nich zwrócił uwagę brat Jacek). Rąk szybko na nikogo nie nakładaj, ani nie bądź uczestnikiem cudzych grzechów; samego siebie czystym zachowuj. Już dłużej nie pij wody, ale używaj trochę wina z powodu twojego żołądka i twoich częstych chorób. Grzechy niektórych ludzi są jawne, przodem prowadzą ich na sąd, ale niektórym towarzyszą. Tak samo i szlachetne uczynki są jawne, a ci, którzy mają inne, nie mogą zostać ukryci (1 Tymoteusza 5,22-25; NBG). W wykładzie na temat grzechów, wydawałoby się „ni w pięć, ni w dziesięć”, wtrącone jest krótkie zdanie, które musiało mieć wymiar praktyczny w przypadku Tymoteusza, ale zostało napisane z powodów symbolicznych. Już dłużej nie pij wody, ale używaj trochę wina z powodu twojego żołądka i twoich częstych chorób. Tymoteusz - co można wywnioskować - musiał mieć ciągoty ku tak zwanym dobrym uczynkom i te uczynki wywyższał, podobne jak wielu braci. „Pijąc Wodę” Starego Testamentu (Nowy był jeszcze w powijakach), zapadał na „duchowe choroby”, bliskie grzechom. Zostaliście odłączeni od Chrystusa, wy, którzy uznajecie się za sprawiedliwych w Prawie; wypadliście z łaski. Bowiem my, Duchem, z wiary, oczekujemy nadziei sprawiedliwości. Gdyż w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie nie ma nic znaczenia, ani nieobrzezanie - ale wiara działająca pośród miłości (Galacjan 5,4-6; NBG). I dlatego przez Pawła polecono mu właśnie wino – symbol krwi Pana Jezusa Chrystusa. Więc i my, pijąc tą Wodę, bez przerwy zaprawiajmy ją Winem; podobnie jak to uczynił Mojżesz, wrzucając do Wody – Drzewo.

 

21.1.2009

 

Usycha trawa, więdnie kwiat, ale słowo naszego Boga trwa na wieki.

(Izajasz 40,8; NBG)

 

W

 swoich książkach nieraz starałem się przytaczać „dowody naukowe”, na poparcie biblijnych faktów. Dzisiaj wpadł mi w rękę artykuł z Drogowskazu 11/2008 (autor: Henry Sultner; tłumaczenie: Adela Bojko), który uznałem za tak ciekawy, że go zamieszczam w Dzienniczku. Rzecz dotyczy NASA oraz poważnych spraw, a przy okazji wychodzą na jaw niezmiernie dziwne rzeczy.

Harold Hill, prezydent Curtis Engine Company w Baltimore i konsultant w dziedzinie badań kosmicznych, relacjonuje: W Greenbelt Maryland Bóg przygotował zadziwiającą rzecz dla naszych astronomów oraz specjalistów od badania przestrzeni międzyplanetarnej. Obliczali oni pozycję w czasie i przestrzeni, tak słońca, jak i planet. Chodziło o to, gdzie się one znajdą za 100, 200, czy 1000 lat. Dane te są konieczne, by być pewnym, że wystrzelone dziś w przestrzeń satelity, w przyszłości nie zderzą się z czymś na orbitach. Te orbity należy wykreślić - w zależności od długości „życia” satelity oraz miejsc, gdzie będą wówczas planety - by nie dopuścić do katastrofy. Uczeni, którzy przeprowadzali pomiary komputerowe przez minione wieki – nagle zostali zatrzymani. Komputer stanął, pokazując czerwony sygnał, a to oznaczało, że coś jest nie w porządku. Dość długo zachodzili w głowę, co może być tego przyczyną, aż w końcu doszli do wniosku, że w przestrzeni, w minionym czasie, brakuje jednego dnia. To odkrycie wydawało się nieprawdopodobne do czasu, aż jeden z nich, człowiek zaznajomiony z Biblią, powiedział: Kiedyś, w Szkółce Biblijnej słyszałem, że słońce się zatrzymało. Kazano mu to wyjaśnić. Wyjął więc swoją Biblię i odszukał werset z Jezusa, syna Nuna, w którym Jezus prosi Boga, by słońce się zatrzymało: Kiedy WIEKUISTY poddał Emorejczyków w moc synów Israela, wtedy Jezus, syn Nuna, powiedział, mówiąc przed oczyma Israela: Słońce! Zatrzymaj się w Gibeonie, a księżycu w dolinie Ajalon! Więc słońce się zatrzymało, a księżyc stanął, aż lud wywarł pomstę na swoich wrogach. Bo tak napisano w Księdze Prawych. Zatem słońce stanęło w połowie nieba i nie spieszyło się zachodzić prawie przez cały dzień. Podobnego dnia, w którym by WIEKUISTY usłuchał tak człowieka, nie było ani przedtem, ani potem (Jezusa syna Nuna 10,12-14; NBG).

Tak znaleziono brakujący dzień. Sprawdzono rzecz przez komputer, cofając się do czasów Jezusa, syna Nuna, i wykryto, że tak rzeczywiście było, ale... nie całkiem dokładnie. Brakujący czas w epoce Jezusa, syna Nuna, wynosił tylko 23 godziny i 20 minut, a nie zupełnie cały dzień. Powrócono więc znów do Biblii i znowu się zgadzało. Zatem słońce stanęło w połowie nieba i nie spieszyło się zachodzić prawie przez cały dzień. Prawie... To mogło być te 40 minut! A były bardzo ważne, ponieważ na orbicie minuty mnożą się wielokrotnie. Wówczas ów człowiek znowu sobie przypomniał, że gdzieś w Biblii jeszcze jest napisane o cofnięciu się słońca. I odkrył oraz oznajmił, że w 2 Księdze Królów czytamy: Hiskiasz zaś zapytał Izajasza: Jaki jest znak tego, że Pan mnie uleczy i że ja wstąpię trzeciego dnia do świątyni Pana?  A Izajasz odpowiedział: Taki będzie dla ciebie znak od Pana, że spełni Pan słowo, które wypowiedział: Czy cień ma posunąć się o dziesięć stopni, czy ma się cofnąć o dziesięć stopni? Zaś Hiskiasz odpowiedział: To łatwe dla cienia posunąć się o dziesięć stopni; nie, niech raczej cień cofnie się wstecz o dziesięć stopni. Zawołał tedy prorok Izajasz do Pana i ten sprawił, że cień cofnął się o dziesięć stopni wstecz na schodach Achaza, z których już zeszedł.

(2 Królewska 20,8-11; BW). 10 stopni – to dokładnie 40 minut!

23 godziny i 20 minut z Księgi Jezusa, syna Nuna, plus 40 minut z 2 Księgi Królów – to były właśnie te brakujące 24 godziny w badanym, przestrzennym czasie.

Rzecz jest intrygująca, choć rodzi też wiele pytań odnośnie metodologii badań. Drążąc dalej, doszukałem się w Internecie szeregu artykułów na ten temat. Linki: http://www.truthorfiction.com/rumors/j/joshuaday.htm

http://www.snopes.com/religion/lostday.asp

http://www.answersingenesis.org/docs/1117.asp

i wiele innych.           

Jak w każdym przypadku, tak i w tym, są zwolennicy i przeciwnicy tej sprawy. Linia podziału przebiega pomiędzy wierzącymi, a materialistycznymi prześmiewcami. Pierwsi wskazują na Biblię – jednak nie dysponują poważną aparaturą badawczą; drudzy, którzy ją posiadają – w swych pracach odrzucają Słowo Boga. O zdrowym kompromisie nie może być nawet mowy. I to jest paradoks świata!

Przypomniał mi się angielski film, jaki oglądałem przed laty. Wrażenie było ogromne! Otóż, w paśmie gór Ararat, na Kaukazie, odkryto arkę Noego! I znów czknęło się paradoksem. Trudność polega na tym, że domniemana arka spoczywa w niedostępnym przesmyku, na wysokości ok. 4000 m., gdzie stale utrzymuje się śnieg i panują trudne warunki. Śniegi topnieją raz na kilka lat i jedynie wtedy można ją obserwować. To było bardzo radosne! Ciąg dalszy budził już niesmak. Film był zrobiony profesjonalnie - natomiast wyposażenie odkrywców stanowiły najprostsze rzeczy (podarte buty, haki, młotek, pęk starych lin i do tego - amatorski aparat fotograficzny). Jakże to! – pomyślałem, takie wspaniałe znalezisko, a przy nim tak prymitywne środki! Czyż nie ma instytucji, sponsorów, kraju, który by chciał to wyjaśnił! Ano, nie ma. Po prostu – nie ma! Przeznacza się miliardy dolarów na konstrukcje coraz to nowszych maszyn śmierci, a nikt nie chce dać ani grosza na odkrycie arki Noego! Dlaczego? – wykrzyknąłem do siebie, po czym sam sobie odkrzyknąłem: Bo tak niewielu w nią wierzy i tak niewielu obchodzi.

 

30.1.2009

 

A kiedy to ujrzałem, padłem na swoje oblicze,

 i usłyszałem głos, który przemawiał.

(Ezechiel 1,28; NBG)

 

W

 Internecie ukazała się kolejna księga Nowej Biblii Gdańskiej – Ezechiel. Opracowanie tej pozycji zajęło mi sporo czasu i przysporzyło rozterek. I to nawet nie w 1-szym rozdziale, w którym prorok opisuje obraz chwały WIEKUISTEGO - Oto widok obrazu chwały WIEKUISTEGO (Ezechiel 1,28; NBG) - gdyż jestem przekonany, że żaden ludzki opis nie odda, nawet w znikomej części tego, co z łaski zobaczył Ezechiel. Śmieszą mnie też dyskusje, czy wręcz kłótnie na temat istoty Boga, bo jestem przekonany, że ogarnięcie Stwórcy jest dla człowieka niemożliwe. Z Wiary trzeba przyjmować to, co nam podaje Biblia. A jest tego - po prostu ogrom!

Oglądając programy National Geographic, czy Animal Planet, ze zdumieniem dowiaduję się o istnieniu stworzeń, o których nie miałem pojęcia. Zadziwia mnie ich piękno, możliwości, czy życie w specyficznych warunkach. A przecież to, co widzimy, jest tylko zewnętrzną powłoką; bowiem ich świat wewnętrzny (umysł, dusza) pozostaje i pozostanie tajemnicą. Stworzenia „są odkryte” tylko przed swoim Stwórcą. Pamiętam, że jako młody chłopiec oglądałem film o Pawłowie (Pawłow - powiedzmy sobie uczony ze Związku Radzieckiego - badając fizjologię wydzielania śliny stwierdził, że psy wydzielają ślinę nie tylko w trakcie posiłku, ale także w reakcji na bodziec, który posiłek poprzedzał. Manipulując tymi bodźcami Pawłow określił związek między takim bodźcem, a reakcją i nazwał go odruchem warunkowym, w odróżnieniu od wrodzonego odruchu bezwarunkowego). I ten zabawny staruszek, w tym doszczętnie zmaterializowanym świecie, za to męczenie zwierząt dostał nagrodę Nobla! (Nagrody za Wiarę oraz uczynki z Wiary zostaną rozdane później i wręczy je osobiście Jezus Chrystus). Ale niech każdy uważa jak nadbudowuje. Gdyż innego fundamentu nikt nie może położyć, na równi z tym, który jest ustanowiony i którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś na tym fundamencie nadbudowuje złotem, srebrem, kosztownymi kamieniami, drewnem, sianem, słomą, każdego praca stanie się jawna, bo w ogniu zostanie objawiona; gdyż ów dzień   pokaże i ogień wypróbuje jaką jest praca. Jeśli czyjaś praca pozostanie - ta, którą nadbudował - ten otrzyma nagrodę. Jeśli czyjaś praca spłonie - ten poniesie stratę; jednak on sam będzie zbawiony, ale tak tylko jak wśród ognia (1 Koryntian 3,10; NBG). Pawłow chyba nie lubił zwierząt, traktował je przedmiotowo i raczej nie miał własnego psa. Bo gdyby go miał i się przyjrzał, niechybnie by zauważył znacznie więcej niż „paskudnego śmierdziela”, który kiedy jest głodny - to na dźwięk dzwonka się ślini. Dziś, następcy Pawłowa idą dalej, grzebią już śmiało przy ludziach - „kleją, nitują, wiążą drutem” przy pomocy „majzla i młotka”. Więc kiedy w telewizji pokazują mi owe prace, czuję efekt odwrotny do Pawłowa – gdzieś w głębi, chyba pod czaszką, „rozlega się ostrzegawczy dzwonek”.

Mając nikłe poznanie o naszym świecie, chętnie się „wymądrzamy” w temacie niewidzialnego. Myślę o istotach duchowych, a nawet o samym Bogu. Jeżeli różnorodność ziemskich stworzeń zapiera nam dech w piersiach – to co będzie gdy ujrzymy niebiańskie?! Biblia wprawdzie przynosi wiedzę i na ten temat – lecz do poznania istot wyższych jest wysoko i bardzo daleko. Potwierdza to opis Ezechiela, współbrzmiący z Objawieniem.

Rozterki pojawiły się dalej, od rozdziału 40-go, kiedy prorok ogląda i opisuje wizję Świątyni Millennijnej. A były dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, zadałem sobie pytanie, według jakiego wzorca Żydzi chcą odbudować Świątynię? A, że to musi się stać, potwierdzają wersety z Pisma. A po owych sześćdziesięciu dwóch tygodniach, Mesjasz będzie zabity, wszakże mu to nic nie zaszkodzi; owszem, to miasto i tę świątynię skazi lud przyszłego wodza, tak, że jego koniec będzie z powodzią, i aż do skończenia wojny będzie ustawiczne pustoszenie. Jednak zawrze przymierze z wieloma w tygodniu ostatnim; a w połowie owego tygodnia uczyni koniec ofierze palonej i ofierze śniednej. Pustoszyciel przyjdzie przez obrzydliwe wojsko, i aż do skończenia naznaczonego wyleje się spustoszenie na tego, co ma być spustoszony (Daniel 9,26-27; BG popr.) Przytoczę inne tłumaczenie: I zawrze ścisłe przymierze z wieloma na jeden tydzień, w połowie tygodnia zniesie ofiary krwawe i z pokarmów. A w świątyni stanie obraz obrzydliwości, który sprawi spustoszenie, dopóki nie nadejdzie wyznaczony kres spustoszenia (Daniela 9,27; BW). Jedno jest niewątpliwe. Antychryst zniesie ofiary – zatem najpierw muszą być przywrócone. O wzniesieniu „trzeciej” Świątyni wspomniano też w Nowym Testamencie, ale bez podawania szczegółów. Aby was nikt nie zwiódł na żaden sposób. Ponieważ nie nastanie, jeśli najpierw nie przyjdzie odstępstwo i nie zostanie objawiony człowiek grzechu, syn zatracenia, który jest przeciwnikiem oraz wynosi się ponad wszystko, mające na myśli Boga, lub będące przedmiotem czci. Tak, że jak bóg zasiądzie on w Świątyni Boga (!), przedstawiając samego siebie, że jest bogiem (2 Tesaloniczan 2,3-4; NBG). O odbudowie Świątyni mówią współcześni Żydzi i sprawa wydaje się paląca. A jednak nigdzie nie czytałem, według jakiego wzorca ma być prowadzona budowa? Namiotu Świadectwa? Salomona? „Pierwszej”, czy „Drugiej” Świątyni? A może tylko ołtarza, jak to było zaraz po powrocie z niewoli babilońskiej? Bo przecież nie według Ezechiela! I sprawa druga. Wprawdzie Żydzi odbudują Świątynię, bądź jej część, według biblijnego wzoru, ale zachodzi pytanie, czy zamieszka w niej chwała Boga, tak, jak to było w przeszłości i będzie w okresie millennijnym? No, powiedziałbym - raczej nie. Gdyż Świątynia stanie w przededniu, lub na wstępie Wielkiego Ucisku, w którym Duch Święty „odstąpi” od ziemi na 7 lat. Ale prosimy was, bracia, z powodu przyjścia naszego Pana, Jezusa Chrystusa oraz naszego zgromadzenia się koło niego, abyście nie dali się szybko zachwiać, przez wasz sposób myślenia względem tego. Byście nie byli też zatrwożeni ani przez ducha, ani z powodu mowy, ani z powodu listu, jak gdyby pisanego przez nas, że jakoby obecnie nastał dzień Chrystusa. Aby was nikt nie zwiódł na żaden sposób. Ponieważ nie nastanie, jeśli najpierw nie przyjdzie odstępstwo i nie zostanie objawiony człowiek grzechu, syn zatracenia, który jest przeciwnikiem oraz wynosi się ponad wszystko, mające na myśli Boga, lub będące przedmiotem czci. Tak, że jak bóg zasiądzie on w Świątyni Boga, przedstawiając (także: ogłaszając, dowodząc, wykazując) samego siebie, że jest bogiem. Czyż nie pamiętacie, że jeszcze będąc z wami, to wam mówiłem? A teraz wiecie, co go powstrzymuje, by został on objawiony w swoim czasie. Gdyż tajemnica bezprawia już sobie działa, lecz w tej chwili jest powstrzymywana, dopóki nie pojawi się z centrum. A wtedy zostanie objawiony ten bezbożny (także: bezprawy, niegodziwy), którego Pan zniszczy tchnieniem swoich ust oraz obróci wniwecz objawieniem się Jego obecności. To przyjście bezbożnego, w całej potędze kłamstwa oraz znakach i cudach, jest w zgodzie z działaniem szatana. Bo przyjdzie w całym fałszu bezprawia (także: nieprawości, niesprawiedliwości, krzywdy, grzechu), pomiędzy gubiącymi siebie dlatego, że nie wpuścili miłości prawdy dla ich zbawienia. Dlatego też posyła im Bóg spełnienie szaleństwa, aż do uwierzenia w kłamstwo, aby zostali potępieni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli przyjemność w bezprawiu (także: nieprawości, niesprawiedliwości, krzywdzie, grzechu; 2 Tesaloniczan 1-12; NBG). I jeszcze dodatkowa wskazówka. Zaś gdy ujrzycie obrzydliwość opuszczenia, zapowiedzianą przez proroka Daniela oraz postanowioną w świętym miejscu, gdzie nie powinna być (kto czyta, niech uważa), wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry. A kto na dachu, niech nie schodzi do domu i nie wchodzi, aby coś zabrać ze swego domu. A kto będzie na roli, niech nie zawraca do tyłu, aby zabrać swój płaszcz.  Ale biada brzemiennym (także: obciążonym) i ssącym (także: pijącym mleko) w owe dni. Dlatego módlcie się, aby wasze schronienie nie było podczas zawieruchy. Bo owe dni będą takim uciskiem, jaki się nie wydarzył od początku stworzenia, które dokonał Bóg - aż dotąd, oraz jakiego nie będzie. A gdyby Pan nie skrócił owych dni, nie byłaby zachowana przy życiu żadna cielesna natura; ale skrócił owe dni, z powodu wybranych, których sobie wybrał. I jeśli ktoś wam wówczas powie: Oto tu jest Chrystus, albo - oto tam, nie wierzcie. Bowiem powstaną fałszywi pomazańcy oraz fałszywi prorocy, i będą dawać dowody, i niezwykłe zjawiska, ku wprowadzeniu w błąd - skoro niezbite - i wybranych. Zaś wy się strzeżcie; oto wam wszystko zapowiedziałem (Mateusz 24,14-23; NBG).

Inna sprawa nad którą się zadumałem, to sama Świątynia Millennijna. Przede wszystkim rzuca się w oczy brak przepychu (w porównaniu np. z Salomona), oraz jej prosty układ. Opis jest szczegółowy, a jednak... Choć jestem inżynierem budownictwa - bez pomocy samego Pana, nie dałbym rady jej narysować.

Inni podjęli takie próby (Linki: http://bible.ag/pl/plezekieltranscript.htm oraz: http://www.templemount.org/ezektmp.html).

Wątpliwości spowodowała niepewność, czy starohebrajskie słowa mają ścisłe odpowiedniki w dzisiejszym rozumieniu budownictwa (np. pilastry?). Lecz rozterki rozwiała sama Księga, bowiem Ezechielowi powiedziano: Zaś ty, synu człowieka, opiszesz domowi Israela ten Przybytek, aby się powstydzili swych przewinień. Niechaj sobie rozmierzą zarys budowy. A jeśli się powstydzą tego wszystkiego, co uczynili – wtedy nakreślisz im obraz tego Przybytku, jego urządzenie, jego wyjścia i wejścia, i cały jego kształt wraz ze wszystkimi zarysami, konturami oraz jego planami... (Ezechiel 43,10-11; NBG). Zatem nie zamierzałem się trudzić! Ezechiel to wszystko narysuje, gdzieś na początku Millennium.

Z przekąsem też oglądałem rysunki podziału ziemi pomiędzy pokolenia Izraela. Zasada jest wyraźna, ale gdy chodzi o szczegóły?.. Czy mapa Ziemi Świętej w okresie millennijnym będzie dokładnie odpowiadała współczesnej? Wiele miejsc na pewno się zachowa, ale też sporo się zmieni. Jego nogi staną w owym dniu na Górze Oliwnej, która leży naprzeciwko Jeruzalemu od wschodu, tak że Góra Oliwna rozpadnie się w środku na wschód i na zachód, tworząc wielką dolinę. Połowa góry cofnie się na północ, a druga połowa na południe (Zachariasz 14,4; BW). Mówiąc zwięźle - ziemia wróci do wspaniałości Edenu, i chwała za to Panu! Zatem współczesne mapy - potem mogą być nieprzydatne.

I jeszcze dodatkowa uwaga. Daje się zauważyć, że Bóg, na przestrzeni wieków, coraz więcej odsłania człowiekowi. I to na wielu płaszczyznach. Teraz myślę o Jerozolimie oraz o samej Świątyni. Ziemska Jerozolima ma 7 bram odpowiadającym 7 tysiącleciom upadku. Millennijna Jerozolima, w której będzie już Pan, ma owych bram 12-ście... Zaś takie są zewnętrzne strony miasta: Po stronie północnej – cztery tysiące pięćset łokci rozciągłości. A bramy – według imion pokoleń israelskich: Trzy bramy ku północy: Brama Reubena, jedna; brama Jehudy, jedna; brama Lewiego, jedna. A po stronie skierowanej do wschodu – cztery tysiące pięćset łokci rozciągłości i trzy bramy: Brama Josefa, jedna; brama Biniamina, jedna; brama Dana, jedna. A po stronie skierowanej na południe – cztery tysiące pięćset łokci rozciągłości i trzy bramy: Brama Szymeona, jedna; brama Isachara, jedna; brama Zebuluna, jedna. A po stronie skierowanej na zachód – cztery tysiące pięćset łokci rozciągłości i trzy bramy: Brama Gada, jedna; brama Aszera, jedna; brama Naftalego, jedna. Wokoło miasta osiemnaście tysięcy łokci. Zaś od owego dnia taka jest nazwa miasta: Tam WIEKUISTY (Ezechiela 48,31-35; NBG)...podobnie jak Jerozolima Niebiańska. I zaniósł mnie w Duchu na wielką, wysoką górę, i pokazał mi wielkie święte miasto - Jerozolimę, schodzącą z Nieba, od Boga, mającą chwałę Boga. Jej blask podobny jest do blasku najdroższego kamienia, jakby kamienia jaspisu, jasnego jak kryształ. Lecz miała też wielki, wysoki mur oraz miała dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i napisane imiona, które są imionami dwunastu plemion synów Israela (Objawienie 21,10-12; NBG).

W układzie oraz wielkości Świątyni również widać te przybliżenia. Namiot Świadectwa miał „prowizoryczny charakter”, na czas tułaczki po pustyni; Świątynia, którą zbudował Salomon, była już stałą budowlą, lecz różniła się od Namiotu pewnymi szczegółami (może je kiedyś omówię, a teraz do prześledzenia sprawy zachęcam czytelników). Świątynia Millennijna jeszcze bardziej zbliża nas do niebiańskiej. Lecz będzie i zasadnicza różnica. Na zawsze zniknie ofiarnica (ołtarz) oraz składanie ofiar, bowiem Jezus stał się ofiarą doskonałą, zaś jego przelana krew stale świadczy na rzecz wybranych.

 

5.02.2009

 

Więc Jakób przebudził się ze swojego snu i powiedział:

Zaprawdę, na tym miejscu jest PAN, a ja tego nie wiedziałem.

Przestraszył się też i powiedział: Jakie groźne jest to miejsce.

To nic innego, tylko dom Boga; to brama niebios.

I Jakób wstał rano oraz wziął kamień, który położył pod głowę,

i postawił go jako pomnik, i rozlał na jego wierzchu olej.

Zaś imię tego miejsca nazwał Beth – El (Betel)

(I Mojżesza 28,16-19; NBG)

 

C

oraz częstsze są wycieczki do Izraela, więc mnóstwo braci tam jeździ, aby obejrzeć Ziemię Świętą i zakupić różne pamiątki. Był tam również brat Piotr z Mazur, oraz przywiózł dość nietypowy upominek - satelitarną mapę Izraela. Można ją kupić w każdym kiosku, przy tym niedrogo kosztuje. Ale ja reklamuję ją z innego powodu, który pewnie był zaskoczeniem nawet dla samych wydawców. Bowiem owa szczególna mapa skrywa i tajemnicę.

Najpierw kilka słów o historii. Otóż tą mapę (ok. 0,5 x 2,5 m.) kupił pewien ortodoksyjny Żyd oraz zawiesił ją na ścianie. Nie pionowo (na kierunku północ-południe, gdzie zresztą była zawieszka), lecz poziomo (na górze wschód - biblijnie najważniejszy). I tak ją sobie oglądał. W pewnym momencie jego wzrok zatrzymał się na Betelu (Bethelu; co znaczy: Domu Boga) – mieście wielokrotnie wymienianym w Piśmie Świętym; a dokładniej na wzgórzach, które są dookoła. Nie mogło być wątpliwości! Kiedy satelita fotografował Izrael, światło tak szczególnie padło na wzgórza, że uformował się napis יהזה (tetragramaton), po hebrajsku oznaczający Imię Boga – Będę (ST NBG; język hebrajski nie ma czasu teraźniejszego); lub Jam Jest (NT NBG, Septuaginta; z języka greckiego).

3.10.2008, w rozdziale 7-mym, pisałem o prawie Izraela do tego skrawka ziemi, który Bóg przekazał Swojemu narodowi. Było to „wołanie na puszczy”. Bo oto, niemal codziennie, coraz bardziej zaciska się pętla świata wokół miejsca wybranego przez Boga. Link: http://www.youtube.com/watch?v=UZysDfygzsE. Można przyjąć, lub uznać za przypadek – lecz to zdjęcie jest też dowodem, że właśnie na owym skrawku odciśnięta jest także „pieczęć Boga”.

 

Satelitarna mapa Izraela

 

 

Teren wokół Bethel (Betel)

 

 

Szczegół mapy i tetragramatonu

 

 

 

 

 

11.02.2009

 

 Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto wierzy względem mnie –

i on będzie czynił sprawy, które ja czynię.

Potężniejsze od tych uczyni, ponieważ ja odchodzę do mego Ojca

(Jan 14,12; NBG).

 

W

ielu z nas zastanawia się nad tym zdaniem. Ja, przecież jedynie człowiek, czy czynię sprawy jak Pan, a nawet potężniejsze? Jakże to jest możliwe? Nic takiego nie zdarzyło się w moim życiu! Byli wielcy prorocy, cudotwórcy, uzdrowiciele, ale ja do nich nie należę. Rozumując w ten sposób, jedynie dotykamy pierwszej warstwy wersetu, niezmiernie ważnej dla człowieka, lecz drugorzędnej dla Boga. Popatrzmy na Jezusa. A Jezus odpowiadając, rzekł im: Idźcie, oznajmijcie Janowi, co słyszycie oraz widzicie. Ślepi widzą, a chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczani, a głusi słyszą, umarli są wzbudzani (także: wstają z martwych), a biednym opowiadana jest Dobra Nowina; i bogaty jest ten, kto nie będzie ze mnie zgorszony (Mateusz 11,4-5; NBG). Co tutaj stanowi pierwszą warstwę? Niewątpliwie konkretne uzdrowienia. Lecz czy one są najważniejsze i czy one stanowią meritum Ewangelii? Raczej nie. Chodzi o coś innego. O coś większego, znaczniejszego, co przesądza sprawy na wieczność. Pod „cielesną” strukturą zdarzeń, kryją się sprawy duchowe.

Ślepi widzą... To prawda, ale... Ślepota ciała to z pewnością paskudne i dojmujące kalectwo – ale gorsza jest ślepota serca! Bo to ona nie pozwala ujrzeć piękna oraz przesłania Ewangelii; nie daje się rozkoszować Słowem Boga; nie pozwala rozeznać, co jest z Boga, a co ze świata; oraz wreszcie – nie pozwala oglądać Boga. Bogaci czystego serca, bowiem oni Boga oglądają (Mateusz 5,8; NBG). Rzucając „ziarno na dobrą glebę”, w istocie przywracamy też wzrok, powodując pierwsze przejrzenie. Nie cielesne, ale ważniejsze – duchowe. I przynoszą mu ślepego oraz proszą go, aby go dotknął. Zatem chwycił rękę owego ślepego, wyprowadził go poza to miasteczko, plunął na jego oczy, nałożył na niego ręce i go pytał, czy coś widzi. A on odzyskał wzrok i powiedział: Widzę chodzących ludzi, jakby drzewa (Marek 8,22-24; NBG)

...chromi chodzą... Podobnie będzie z chodzeniem. Człowiekowi ze świata trudno przyjąć, że tak naprawdę jest „martwy”. Uwija się po przedpolu Krainy Umarłych (ulicach, domach, marketach), lecz na teren Krainy Żywych (kręgów niebiańskich) wejść nie może, będąc sparaliżowany swym stanem. Zaś my, nie dość, że tam weszliśmy, to jeszcze głosząc Ewangelię, uzdrawiamy pewne osoby... Tak, że ani ten, co zaszczepia nie jest kimś, ani ten, co podlewa - ale Bóg, który daje wzrost. Ale ten, co zaszczepia oraz ten, co podlewa są jednym i każdy weźmie swoją zapłatę według własnego trudu. Gdyż jesteśmy pomocnikami Boga; polem Boga, jesteście budowlą Boga; 1 Koryntian 3,7-9; NBG ...i pozwalamy im wejść na tereny dotychczas niedostępne. Ale Bóg, co jest bogaty w miłosierdzie, przez swoją wielką miłość, którą nas umiłował, i nas, będących umarłymi w fałszywych krokach - ożywił razem z Chrystusem (bowiem łaską jesteście ocaleni od śmierci). Pomógł też się podźwignąć i w niebiosach, razem posadził w Chrystusie Jezusie... (Efezjan 2,4-6; NBG)

...trędowaci zostają oczyszczeni... Przez nas Bóg też oczyszcza trędowatych. Czasem w sensie cielesnym – lecz przede wszystkim duchowym. Bowiem w Biblii trąd jest symbolem winy, zaś oczyszczenie z trądu – to oczyszczenie z grzechu. Zarówno w Starym, jak i Nowym Przymierzu z Izraelem oczyszczają - woda i krew. W Starym – tak zwana woda oczyszczenia (z popiołem z czerwonej jałówki) oraz krew niewinnych zwierząt, złożonych na ofiarę za grzech (w myśl zasady sprawiedliwości Boga – życie za życie); zaś w Nowym – Woda, którą jest Słowo Boga... Wy już jesteście czyści z powodu słowa, które wam powiedziałem. Jan 15,3; NBG; oraz przelana krew Jezusa.

...głusi słyszą... Przez nasze zwiastowanie Bóg przywraca także słuch człowieka. Dotąd nie słyszał Słowa Boga, albo je lekceważył; a tu nagle, jego uszy przetyka Żywa Woda. Na jej dźwięk, w Bogu ożywa duch, i człowiek zostaje rozbudzony. Odtąd zaczyna słyszeć. Jaka radość i co za ulga! Rozpoczyna się nowe życie! Zostałem pojednany ze Stwórcą! Kto tego nie doświadczył – temu to trudno zrozumieć.

...umarli zostają wzbudzani (wstają z martwych)... Przez nas dokonuje się zmartwychwstanie. I to do życia wiecznego! Co może być większym cudem!? Przywracając konkretny wzrok, czy słuch, uwalniając z drażniącej choroby, terapeuci osiągają ważny efekt, ale powiedzmy sobie... chwilowy. Każdy odstępca i tak podlega śmierci, wpierw pierwszej, a potem drugiej. Nasze wzbudzanie umarłych ma w sobie charakter ostateczny! A jest nim życie z Bogiem! Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Kto słucha mojego słowa oraz wierzy Temu, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie wyrusza na sąd, ale przeszedł ze śmierci do życia (Jan 5,24; NBG).

...a biednym opowiadana jest Dobra Nowina; i bogaty jest ten, kto nie będzie ze mnie zgorszony. Wielu ludzi głosi na ziemi chrystusa! Nie Pana Jezusa Chrystusa, ale właśnie chrystusa! Ale ich posłuchajcie uważnie, skonfrontujcie ich Biblie z manuskryptami, a wprost, lub „między wierszami”, ukaże się inny Jezus.         Na własne uszy słyszałem z zborze Pańskim, że Paweł w swych Listach się pomylił, bo powinno być tak, a tak. Do mnie także mówiono w innym zborze, że dary Ducha Świętego przeminęły; a w domyśle, że skupiły się teraz w pastorze. I tym podobne dyrdymały (wymieniam „najstrawniejsze”)! Gdyż jeśli ktoś przychodzi i ogłasza innego Jezusa, którego myśmy nie ogłaszali; albo bierzecie innego ducha, którego nie otrzymaliście; albo inną ewangelię, której nie przyjęliście łaskawie - znosicie to dobrze (2 Do Koryntian 11,4; NBG). Gorzej. Przytoczcie im „niewygodne cytaty” z Pisma, a natychmiast będą zgorszeni. W najlepszym przypadku usuną was ze zboru, w najgorszym - przygotują rozpałkę.

Ale dzięki Bogu, w każdej chwili odnosimy zwycięstwo w Chrystusie

oraz woń jego poznania staje się przez nas widoczna na każdym miejscu.

Gdyż jesteśmy dla Boga miłym zapachem Chrystusa pośród tych, co są zbawiani,

i wśród tych, którzy dają się gubić.

Tym jednakże zapachem śmierci ku śmierci,

ale tamtym zapachem życia ku życiu.

Zatem kto jest do tego odpowiedni? Tacy jak my.

Bo nie jesteśmy jak wielu, co to handlują Słowem Boga,

 ale ponieważ z czystości, ale ponieważ z Boga, wobec Boga mówimy w Chrystusie

(2 Do Koryntian 2,14-17;NBG).

 

15.02.2009

 

Mówi mu Jezus: Ja jestem drogą...

(Jan 14,6; NBG)

 

T

en podrozdział piszę przede wszystkim dla siebie, ale także dla innych braci, którym Bóg dał zrozumienie słowa (nauki) o sprawiedliwości oraz w Swej łaskawości przyodział białym płaszczem sprawiedliwości z Wiary.

Wielokroć porównywałem drogę uczniów Pana Jezusa z drogą Izraela z Egiptu do Kanaanu i wskazywałem na to, że musi w nas umrzeć stary człowiek (z jego przywarami cielesnej natury; Także ja, bracia, nie mogłem wam mówić jako duchowym, ale jako wewnętrznie cielesnym, jak niemowlętom w Chrystusie. Napoiłem was mlekiem - nie pożywieniem, bo jeszcze nie byliście w stanie, ale i teraz jeszcze nie możecie, bowiem wewnętrznie jesteście jeszcze cieleśni. Gdyż wśród was są zazdrość - także: gwałtowność, zawiść - kłótnia i podział - także: spór, walka, niezgoda. Czyż nie jesteście wewnętrznie cieleśni i żyjecie według cielesnego człowieka? 1 Koryntian 3,1-3; NBG), a w pełni narodzić się nowy. (Zaś owocem Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobrotliwość, ufność, łagodność, panowanie nad sobą... Galacjan 5,22; NBG). Podstawą owych zmian jest skrucha, właśnie skrucha i to ona musi się przede wszystkim dopełnić.

Ludzie zawsze pragnęli uczyć drugich - rzadko uczyli samych siebie. Zawołanie: Lekarzu! Ulecz się sam! – ciągnie się za ludzkością jak ogon. Dziś, w czasach końca (zgodnie z doktryną New Age), bardzo pragną uczyć kobiety. Choć jestem biały jak gołąb, co rusz jestem uczony na ulicy, czy w sklepie, nawet przez 12-letnie panienki. Lekarzu, ulecz się sam – ma także odniesienie do Biblii. Bowiem wielu z tych, którzy nauczają, potrzebuje też uleczenia. Niedobrze się dzieje, jeśli pewne wersety, a nawet całe księgi (np. List do Hebrajczyków!), nagminnie są przemilczane w zborach. Lecz także nie jest właściwe nauczanie braci i sióstr „na siłę”, na przykład: nauki o sprawiedliwości. Napoiłem was mlekiem - nie pożywieniem, bo jeszcze nie byliście w stanie, ale i teraz jeszcze nie możecie, bowiem wewnętrznie jesteście jeszcze cieleśni. Na wszystko musi przyjść ta właściwa pora, którą wybierze Pan. A piszę o tym dlatego, że sam podlegałem emocjom; zatem „gorąca woda” zagraża i tym spośród braci, którym wcześniej zostało to objawione. Bo jest tak, jak powiedział Jacek Sz.: „Kannan nie leży za morzem Czerwonym – wszyscy muszą przejść przez pustynię”. Lecz, niestety, postępowałem inaczej. Kiedy przyszło zrozumienie sprawiedliwości i rzecz wydała się całkiem prosta – zacząłem to głosić wszem i wobec, a przy tym nagminnie się denerwować. Ze zdumieniem odbierałem przykre fakty, że „zamiast mi dziękować” – wypraszają mnie na ulicę, bądź wyzywają od sekciarzy, czy zgoła heretyków. Dopiero po dłuższym czasie nadeszło zrozumienie sprawy... Ja jestem drogą... oraz uznanie prawdy, że zbawienie jest wyłącznie Dziełem Boga. Że człowiek nic tu nie doda, ani też nie przyspieszy. Że nic „na siłę”. Nic nachalnie. Że wszystko przyjdzie we właściwym czasie; tym, dla każdego ustalonym.

Bowiem niczym motyl z poczwarki – nowy człowiek musi się urodzić ze starego, w woli i łaskawości Boga. Jeśli chcemy przyspieszyć poród, stosując „kleszcze i szczypce”, wtedy nietrudno o wypadek, o jakieś duchowe kalectwo. Nie przynaglajmy Boga, bo to On jest właściwym Lekarzem, oraz jedynym Pasterzem.

 

Narodziny motyla (plik pps.fille) – kliknij i czekaj.

 

 Zatem jacy jesteśmy  dojrzali - tak rozumiemy;

a jeśli coś inaczej rozumiecie, to także Bóg wam objawi.

Jednak do czego my przybyliśmy pierwsi - tej normy przestrzegajmy

(tłumaczenie równoległe: tą normą posuwajmy się w szeregu)

oraz to samo rozumiejmy.

(Filipian 3,15-16; NBG)

 

25.02.2009

 

Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci, którzy się źle mają.

Nie przyszedłem wzywać do skruchy sprawiedliwych, ale grzesznych.

(Marek 2,17; NBG).

 

O

tóż, właśnie! Lecz zamiast prowadzić do wolności oraz sprawiedliwości z Wiary – często w zborach umacnia się ludzi w grzechu! A grzeszyć przecież nie wolno! Grzech to bezprawie, niesprawiedliwość, rzecz wstrętna dla ucznia Pana. A co będzie na to lekarstwem?  No, popatrzmy... Bo przytoczony werset mówi też o lekarstwie – a lekarstwem tym będzie skrucha! Skrucha głęboka, kompletna, a nade wszystko rzeczywista! Kiedy Jan chrzcił, przygotowując pierwsze przyjście Pana, nie nawoływał do sprawiedliwości opartej na uczynkach Prawa Mojżesza – lecz nawoływał do skruchy! Jego chrzest – to chrzest zmiany sposobu myślenia skruszonych serc Izraela. Jan działał i wzywał w tamtym czasie, ale czy problem przeminął? Każdy, kto grzeszy, wałęsa się jeszcze „po pustyni”; walczy w nim stare i nowe, splata się cielesność z duchowością. Taki brat, względnie taka siostra, nie w pełni ufają Bogu. Nie oddali Mu jeszcze wszystkiego. Wiara góruje nad ufnością, chociaż w języku greckim to przecież to samo słowo. Jak poczwarka z wcześniejszej opowieści, człowiek taki mocuje się „z kokonem”, którym jest własna sprawiedliwość, osobiście przez niego wywalczona. Doskwiera też stare sumienie. I nie wyjdzie narodzony na nowo - nie przeżywszy zupełnej skruchy; nie uznawszy, że jest bankrutem we własnej sprawiedliwości.

Przypatrzmy się opowieści z Marka: Przychodzą też do Jerycha (co znaczy: Miasto księżyca; ale też: Pachnąca miejscowość, Miasto palm). A gdy on, jego uczniowie oraz znaczny tłum wychodził z Jerycha, syn Tymeusza - Bartymeusz, ślepy siedział przy drodze, żebrząc. A kiedy usłyszał, że to jest Jezus Nazareńczyk, zaczął wołać, mówiąc: Jezusie, synu Dawida, zlituj się nade mną! Więc gromili go liczni, aby zamilkł; ale on tym bardziej wołał: Synu Dawida, zlituj się nade mną!  A Jezus zatrzymał się oraz kazał go zawołać. Zatem zawołano ślepego, mówiąc mu: Ufaj, wstań, woła cię. Zaś on odrzucił swój płaszcz, powstał (także: powstał z martwych, zmartwychwstał) i przyszedł do Jezusa. A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Co chcesz, abym ci uczynił? Zaś ślepy mu  powiedział: Mistrzu, abym odzyskał wzrok. Więc Jezus mu powiedział: I zaraz odzyskał wzrok oraz szedł drogą za Jezusem (Marek 10,46-52; NBG). Ta opowieść zawiera kilka warstw. Lecz góruje w niej – prośbę o litość! Bartymeusz nie zważał na napomnienia innych ludzi, ale tym bardziej krzyczał. Więc my powiedzmy tak: Choć ci mówią: „Grzesz sobie, grzesz, nie szkodzi! Patrz, wszyscy dokoła grzeszą. Co wieczór spowiadaj się Bogu i zaczynaj dzionek od zera!” Ty nie zwracaj na to uwagi, ty patrz na Słowo Boga; zaufaj Jego obietnicy i krzycz o każdej godzinie: Panie, zlituj się nade mną! Bo Bartymeusz krzyczał! A Jezus go zapytał: Co chcesz, abym ci uczynił? Więc odpowiedz: Panie mój, wyzwól mnie z grzechu!

Czy aby czegoś nie plączę? Co ma wspólnego uczeń Pana ze ślepym Bartymeuszem? Ano, niestety, ma! Bo również w naszej prośbie chodzi o naprawienie wzroku. O tak zwane drugie przejrzenie; nie cielesne – ale duchowe, o wejście do odpocznienia. Zauważmy, że Bartymeusz przed przyjściem do Jezusa odrzucił swój własny płaszcz (symbolicznie: płaszcz własnej sprawiedliwości). Zatem i ty, przed skierowaniem prośby, odrzuć swoje okrycie z uczynków oraz poproś o inny płaszcz – płaszcz sprawiedliwości z Wiary! A ponieważ Wiarę posiadasz, i ty możesz usłyszeć tamte słowa: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Bądź wolny!

Niech odstąpi (także: oddali się, stanie na uboczu, trzyma się z dala)

od bezprawia (także: niesprawiedliwości, grzechu, zła, przestępstwa) każdy,

co wymienia Imię Chrystusa.

(2 Tymoteusza 2,19; NBG)

 

3.03.2009

 

Głos wołającego na pustkowiu: Gotujcie drogę Pana,

proste czyńcie Jego ścieżki.

 (Marek 1,3; NBG)

 

Ś

wiat łączy się politycznie w globalizmie (link: nowy porządek świata) i religijnie w ekumenii (link: ekumenizm.pl). Lecz co to oznacza dla chrystian? Czyż nie wiecie, że kochanie świata jest nienawiścią Boga? Więc jeśli ktoś chciałby być przyjacielem tego porządku świata, jest ustanowiony nieprzyjacielem Boga (Jakóba 44; NBG). A o przyjściu Pana powiedziano: Dzień Pański nie nastanie jeśli najpierw nie przyjdzie odstępstwo i nie zostanie objawiony człowiek grzechu, syn zatracenia, który jest przeciwnikiem oraz wynosi się ponad wszystko, mające na myśli Boga, lub będące przedmiotem czci. Tak, że jak bóg zasiądzie on w Świątyni Boga, przedstawiając (także: ogłaszając, dowodząc, wykazując) samego siebie, że jest bogiem. Czyż nie pamiętacie, że jeszcze będąc z wami, to wam mówiłem? A teraz wiecie, co go powstrzymuje, by został on objawiony w swoim czasie. Gdyż tajemnica bezprawia już sobie działa, lecz w tej chwili jest powstrzymywana, dopóki nie pojawi się z centrum. Więc to centrum (polityczne i religijne) jest właśnie zakładane. Nawet mówi się o globalnym NATO! Zaś celem – w wielu przypadkach nieświadomym – jest oddanie władzy nad ziemią jednemu człowiekowi. A wtedy zostanie objawiony ten bezbożny (także: bezprawy, niegodziwy; oczywiście względem Praw Boga), którego Pan zniszczy tchnieniem swoich ust oraz obróci wniwecz objawieniem się Jego obecności. To przyjście bezbożnego, w całej potędze kłamstwa oraz znakach i cudach, jest w zgodzie z działaniem szatana. Bo przyjdzie w całym fałszu bezprawia (także: nieprawości, niesprawiedliwości, krzywdzie, grzechu), pomiędzy gubiącymi siebie dlatego, że nie wpuścili miłości prawdy dla ich zbawienia. Dlatego też posyła im Bóg spełnienie szaleństwa, aż do uwierzenia w kłamstwo, aby zostali potępieni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli przyjemność w bezprawiu (2 Tesaloniczan 23-12; NBG).

Teraz opowiem o dwóch obrazach. Jeden z nich wisi w galerii na Zachodzie, a ma tytuł „Nadejście antychrysta”. I, o dziwo, nie przedstawia jakiejś ponurej postaci, ale jakby „Jezusa z obrazków” – zatroskane i miłe oblicze, biała szata, gorejące serce na piersi. Lecz tuż za nim, zamiast owieczek, postępują zbiry i śmierć.

Drugi namalowano na ścianie starego budynku we Francji, a nosi tytuł: „Spokój”. W sprzeczności do tego tytułu jawi się malowidło, bo przedstawia morską nawałnicę, której fale rozbijają się o skalisty brzeg. Na obrazie okropna groza, a autor nadał mu nazwę „Spokój”. Jaki tu sens? Lecz po chwili zagadka się wyjaśnia. Otóż w rogu obrazu, u dołu, w skale widnieje mała wnęka. We wnęce siedzi sobie ptaszek oraz spokojnie drzemie. Swoją główkę wtulił pod skrzydełko i niczym się nie przejmuje. Jak gdyby to szaleństwo w ogóle go nie tyczyło. Nie wiem, co malarz miał na myśli; ale dla uczniów Pana obraz jest wspaniałą metaforą. Przypomnę, że morze w Biblii symbolizuje narody; zaś Bóg nazywa siebie Skałą w dziesiątkach, różnych wersetów.

Bo istotnie, Chrystus wyzwolił nas dla wolności.

Więc stójcie i nie bądźcie znowu poddani jarzmu niewoli.

(Galacjan 5,1;NBG).

 

5.03.2009

 

Biada wam, znawcom Prawa, bo usunęliście klucz wyższego poznania;

sami nie weszliście, zaś tych, co wchodzili – powstrzymaliście

(Łukasz 11,52; NBG)

 

W

 tym niespokojnym czasie, kiedy kipi wzburzone „morze”, wzmagają się także zagrożenia dla Zgromadzenia Wybranych. Opisano je w liście do Laodycei. Popatrzmy na jego część. Znam twoje czyny, że nie jesteś ani chłodny, ani gorący; obyś był chłodny lub gorący. A ponieważ jesteś letni - a więc ani gorący, ani chłodny - zamierzam (także: zwlekam by) cię zwymiotować z moich ust... (Objawienie 3,15-16; NBG). Postawę owej letniości umacniają pastorzy wielu zborów. Kazanie, taca, ręka i do zobaczenia za tydzień! W czym się ona przejawia w szczególe? Najtrafniej oddał to Paul Dawid Wascher, pisząc: „Ewangelia, którą się głosi we współczesnej Ameryce (a i czasami w Polsce) rzadko zasługuje na miano Ewangelii. Jest to tania, rozcieńczona wersja, użyteczna do zapełniania kościołów, która jednak się nie przyczynia do budowy Królestwa Boga, w każdym razie w poważnym stopniu. To, co mówi o człowieku jest tak ostrożne, że nikogo nie powinno urazić. To, co mówi o Bogu, jest tak ograniczone, że nikogo nie zaniepokoi. Wymagania są tak łagodne, że nie poruszą sumienia, ani nie wywołają potrzeby stanowczego zerwania z grzechem. Brak w niej wezwania do uczniostwa, które ma określoną cenę”.

Dłuższy czas słuchałem kazań w jednym zborze i po czasie zauważyłem, że bez przerwy, różnymi słowami, głosi się nam potrzebę przyjęcia Zbawiciela - choć myśmy go przecież przyjęli! W innych sprawach obowiązuje „bezpieczeństwo”. Poruszane tematy są starannie „wyprane, wyprasowane i leżą sobie w szufladkach”. Z tych szufladek wolno korzystać do woli. Stoją pootwierane! Lecz porównując ich zawartość z bogactwem Nowego Testamentu, dość łatwo jest zauważyć, że część tematów z owej pełni pozamykano na amen, a klucz leży w biurku pastora. Cicho-sza o na przykład o sprawiedliwości! Wodę w usta o darach Ducha. Pastor nie po to nazywa się pastorem, by beczały zwyczajne owce. Nad biblijnym porządkiem nabożeństw zaciągnięto kurtynę milczenia. Kazanie, taca, ręka i wiele, miłych uśmiechów!

Jeśli zatem, umarliście z Chrystusem z dala od żywiołów tego świata, dlaczego - podobnie jak żyjący w świecie - poddajecie się jakiemuś nakazowi (także: decyzji, zasadzie, dogmatowi): Nie miej do czynienia, nie doświadcz, ani nie dotknij. To wszystko, co istnieje według przykazań i nauk ludzi, w użyciu jest na zgubę. Zaiste, te zasady, które mają podstawę uczoności (także: wiedzy, nauki; mądrości życiowej, zdrowego rozsądku) w dobrowolnie obranym kulcie, pokorze i bezlitosnym traktowaniu ciała - nie mają żadnej wartości, oprócz nasycenia cielesnej natury (Kolosan 2,20-23; NBG). Ano, właśnie! Spontaniczne porywy Ducha i Jego prowadzenie, zastępuje się uczonością i zachętą do martwych uczynków. Na wykwintnej, krasomówczej zastawie, podaje się „zupę mleczną”, która już nieco przestygła. I ta letniość jest zalecana w każdym przejawie działalności. Nie wykraczać poza nauczanie pastora! Nie mówić niestosowności (na przykład: o nakrywaniu głów przez kobiety). Nie wychylać się z jakimś objawieniem i nie naruszać struktury! Nie po to się ją misternie tworzy, by ją burzyć jednym wersetem!

Do jakiej konkluzji zmierzam? O co apeluję do braci? O rezygnację z „oparcia” pokładanego w człowieku! O bezwzględne odwoływanie się do Boga w każdej, nawet najmniejszej decyzji! I o pełną skruchę przed Bogiem! Oby każdy z nas, w owym wielkim dniu Pana, znalazł się „po Jego skrzydłami”, odziany wyłącznie w miłosierdzie.

Na koniec, moi bracia, bądźcie umacniani w Panu oraz w sile jego mocy. Obleczcie się pełną zbroją Boga, abyście potrafili stanąć przeciwko oszustwom tego oszczerczego (szatana). Ponieważ nie toczymy walki przeciw krwi i cielesnej osobowości, ale przeciw niebiańskim mocom, potęgom, przeciwko rządcom świata ciemności tej epoki, przeciwko duchowej niegodziwości w niebiosach. Przez to weźcie pełną zbroję Boga, abyście mogli walczyć w złym czasie, wszystko dokonać i stać mocno. Stójcie więc – mocno; za pomocą prawdy opaszcie sobie wasze biodra, obleczcie się pancerzem sprawiedliwości oraz obujcie nogi w gotowość służenia Ewangelii pokoju. Nad wszystkim podnoście tarczę wiary, w której będziecie mogli zgasić wszystkie płonące pociski niegodziwości. Weźcie też hełm zbawienia i sztylet Ducha - to jest Słowo Boga (Efezjan 6,10-17; NBG).

22.03.2009

 

W niczym nie dawajcie żadnego zgorszenia,

aby służba nie mogła być wyszydzona;

ale we wszystkim polecajcie samych siebie jako sługi Boga –

w wielkiej wytrwałości, w uciskach, w bólu, w trudnych położeniach,

w chłostach, w więzieniach, w niepokojach, w znużeniu, w czuwaniu,

w postach, w czystości, w poznaniu, w wyrozumiałości, w łagodności,

w Duchu Świętym, w nieobłudnej miłości, w słowie prawdy, w mocy Boga, wśród oręża sprawiedliwości z prawej i lewej strony; pośród chwały i wzgardy, pośród złorzeczeń i dobrej sławy.

Jakby zwodzący – a prawdomówni; jakby się mylący - a uznawani;

jakby umierający - a oto żyjemy; jakby karani - a nie straceni;

jakby zasmucani - ale zawsze się radujący;

jakby ubodzy - ale wielu ubogacający;

jakby nic nie mający - a wszystko zawładniający.

(2 Koryntian 6,3-9; NBG)

 

S

prawiedliwy doświadcza wielu cierpień, jednak Bóg wyprowadza go ze wszystkiego. Dzieje się to na i po Drodze, którą  jest Jezus Chrystus. Pełne zaufanie do Pana to gwarancja sukcesu w każdej sprawie. Nie w myśl wartości świata - lecz w zgodzie z wymaganiami Królestwa. No, a po co nam doświadczenia? Po co troski, ból i cierpienia? Dlaczego to przychodzi? Co konkretnego ma na celu? Odpowiedź jest stosunkowo prosta – aby w pełni umarł w nas stary człowiek, razem z jego cielesną (upadłą) naturą, która jeszcze ciągnie do świata. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli ziarno pszenicy wpadnie do ziemi i nie umrze, samo jedynie pozostaje (także: trwa, czeka, pozostaje niezmienionym); ale jeżeli umrze - niesie liczny owoc (Jan 12,24; NBG). Otóż, właśnie! Wiedząc o nadchodzącym odstępstwie, Bóg tak ukształtował świat, że sprawy dziejące się tuż przy nodze, bardzo często uczą człowieka. Przykładów na ten stan rzeczy jest wiele i każdy mógłby coś dodać w tej kwestii. Przyjrzyjmy się temu ziarnu. Każdy coś sieje, względnie siał i obserwował bieg zdarzeń. Ze zdumieniem stwierdzamy, że ziarno włożone w ziemię, po pewnym czasie butwieje, a małego zarodka tworzy się nowa roślina. Zaś roślina ma tą wspaniałą cechę, że kiedy dojrzeje w słońcu, niesie w sobie dużo owocu. Powiemy: No, cóż... Normalka! Zwykła sprawa! Oj, nie bardzo, nie bardzo! Sprawa jest całkiem niezwykła i dotychczas nie wyjaśniona przez ludzi.

Ale opowieść o ziarnie ma także symboliczne znaczenia. Przede wszystkim odnośnie Jezusa. To Jezus był owym Ziarnem, które musiało umrzeć, by po wskrzeszeniu do życia przyniosło obfity owoc. Zaś jego owocem my jesteśmy – przez Boga powołani do życia w Panu Jezusie Chrystusie.

Podobnie także i w nas, musi umierać stary człowiek, aby to, co się narodziło z Boga (zalążek nowego człowieka, karmiący się stale Wodą i doglądany przez Ducha), wzrastało w drodze za Panem (i to się dzieje „na pustyni”); a kiedy będzie dojrzałe („przejdzie przez Jordan” i wejdzie do odpocznienia), by przyniosło plon, nazwany owocami Ducha Świętego. Ale inne ziarno padło na dobrą ziemię, i wydawało owoc, jedno stokrotny, jedno sześćdziesięciokrotny, a jedno trzydziestokrotny (Mateusz 13,8; NBG). Co będzie tym owocem? Zaś owocem Ducha jest miłość, radość, pokój, cierpliwość (także: pobłażliwość, wyrozumiałość), uprzejmość (także: rzetelność, łaskawość), dobrotliwość, ufność, łagodność, panowanie nad sobą; w stosunku do takich nie istnieje Prawo. Bo ci, Chrystusa, ukrzyżowali ciało wewnętrzne razem z jego właściwościami i pragnieniami. Jeżeli żyjemy Duchem - Duchem też posuwajmy się w rzędzie. Nie stawajmy się żądni pustej chwały, jedni drugich prowokując, jedni drugim zazdroszcząc (Galacjan 5,22-26; NBG).

 

29.03.2009

 

 Ich usta gładsze są niż śmietana - a jątrzą Jego serce;

ich słowa miększe od oliwy - ale to obnażone miecze.

(Psalm 55,22; NBG).

 

N

a wschodzie od Edenu wciąż bez zmian. To, co zostało powiedziane przez proroków i dzisiaj jest aktualne. Człowiek „udoskonala” świat, ale samego siebie nie może jakoś poprawić.

Byłem na spotkaniu ze znanym rabinem żydowskim. Mówił o obchodzeniu szabatu, przy czym na dłużej się zatrzymał nad kluczykami do mieszkania. Pytanie brzmiało: Czy wolno je nosić w szabat? A odpowiedź, piszę to w skrócie, wyglądała następująco: Wolno, ale należy je przywiązywać do paska, bo w ten sposób stają się częścią ubrania. Pytania były podobne, zaś odpowiedzi nie odbiegały od reguły. Żydzi koncentrują się na nakryciach głów, tożsamości żydowskiej, szabatach, świętach i kontroli koszerności jedzenia. Kiedy doszedłem do głosu, wytknąłem im zawężanie sprawy. Przecież Prawo Mojżesza jest nierozerwalną całością 613 nakazów i zakazów, więc nie wolno się skupiać na kilku. Mój dość obszerny wstęp wzbudził niepokój gospodarzy. Zaczęto się domagać krótkiego i przejrzystego pytania. Oświadczyłem: Zrobiłem przydługi wstęp, aby moje pytanie nie było zbyt szokujące; a brzmi: Czy Żydzi, którzy żyją w obecnym czasie i odwołują się do Prawa Mojżesza, mają świadomość tego, że znajdują się pod przekleństwem? Zapadła zrozumiała cisza. Więc dodałem, że powołuję się na V Księgę Mojżesza, gdzie stoi napisane: Przeklęty każdy, kto nie dotrzyma słów tego Prawa, by je spełniał. A cały lud powie: Amen (V Mojżesza 27,26; NBG). I znowu zacząłem rozwijać, że przecież nie ma Świątyni Jerozolimskiej, nie prowadzi się służby ofiarniczej, zatem nawet gdy ktoś przypuszcza, że spełnia pozostałe nakazy, to i tak nie wypełnia wszystkiego! Sytuacja winna napawać lękiem. Rabin liczył się z takim pytaniem, i odpowiedział tak: Bóg wie, że nie ma warunków do wykonania Prawa Mojżesza, zatem nie będzie rozliczał z czegoś, do czego sam dopuścił.

Na wschodzie od Edenu wciąż bez zmian. Ludzie biorą, co im pasuje, a reszty udają, że nie ma. Szukają wykrętnych słów, by siebie usprawiedliwić. Lecz Boga nie szukają i nie starają się Go poznać, szczególnie w temacie sprawiedliwości. A przecież powiedziano: BÓG spogląda z Nieba na synów ludzkich, by zobaczyć, czy jest ktoś rozumny, ktoś szukający Boga. Wszyscy odstąpili, razem się zepsuli; nie ma takiego, co czyni dobro - nie ma ani jednego (Psalm 14,2-3; NBG). Żydzi! Czy w to wierzycie? W ich ustach nie ma szczerości; ich wnętrze jest tchnące zgubą, grobem otwartym jest ich gardło, swój język wygładzili (Psalm 5,10; NBG). Żydzi! Czy się do tego przyznajecie?

Pytanie, choć było zasadnicze, zostało po prostu zbyte. Nie wspomniałem o niezmienności oraz pewności słowa Boga, o Nowym Przymierzu z Izraelem (w każdym razie nie bezpośrednio), ani o słowach Jezusa: Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo dajecie dziesięcinę z mięty, anyżku i kminku, a zaniedbujecie cięższe rzeczy Prawa - sąd, prośbę o litość i wiarę; te rzeczy mieliście wydawać, a tamtych nie zaniedbywać. Ślepi przywódcy, którzy odcedzacie komara, a połykacie wielbłąda (Mateusz 23, 23-24; NBG). Sąd, prośba o litość i wiara – to nad tym trzeba rozmyślać. Bowiem zburzenie Świątyni to niewątpliwie rodzaj kary, lecz w jej wnętrzu kryje się wspomożenie – wezwanie do przyjęcia Mesjasza! Widzicie więc, że ci z wiary są dziećmi Abrahama. A Pismo zwiastowało, że Bóg uznaje pogan za sprawiedliwych z wiary, bo wcześniej ogłosił Abrahamowi, że w tobie będą błogosławieni wszyscy poganie. Tak, że ci z wiary, są błogosławionymi z wiernym Abrahamem. Ponieważ ci, co są z uczynków Prawa - są pod przekleństwem. Gdyż jest napisane: Przeklęty każdy, który nie trwa we wszystkich przykazaniach, które są napisane w zwoju Prawa, by je uczynić. A, że w Prawie Mojżesza nikt nie jest uznawany za sprawiedliwego przed Bogiem, to oczywiste, gdyż: Sprawiedliwy będzie żył z wiary (Habakuka 2,4). Zaś Prawo Przykazań nie jest z wiary, lecz człowiek, który by je uczynił, w nich będzie żył (III Mojżesza 18,5; Ezechiel 20,11). Chrystus wykupił nas z przekleństwa Prawa, stając się za nas przekleństwem; ponieważ jest napisane: Przeklęty każdy, zawieszony na drzewie; aby się dokonało błogosławieństwo Abrahama względem pogan i abyśmy przez wiarę otrzymali obietnicę Ducha (List do Galacjan 3,7-14; NBG).

Nie jestem krytykantem! Unikam zagorzałych dyskusji! Nie wdaję się w polemiki! Cytuję tylko słowa Pana, które pozostaje niezmienne i apeluję o skruchę! O zmianę sposobu myślenia! O osąd swych możliwości! Wreszcie, opamiętanie! Gdyż Słowo Boga jest prawdą, a Jego wyroki są pewne. Pokochałem naród żydowski. Tak, rabinie. Nic na to nie poradzę! Jak pan wie – miłość „przychodzi sama”, i to w najmniej spodziewanym momencie. Pokochałem ten naród nie dlatego, że jesteście dobrymi ludźmi. Ale za to, że oddzielił was wybór Stwórcy; że jesteście narodem wybranym; że na was wskazuje „palec Boga”, a Jego słowo mówi: Są Moi. Całe Pismo dotyczy Izraela. Nikt nie zdoła temu zaprzeczyć. Oba Przymierza z Bogiem (Stare i Nowe) zawarto wyłącznie z Izraelem, chociaż w Nowym mają też udział narody. Ma swój udział i Moabitka (!) Rut, poganka, praprzodek króla Dawida; oraz wszyscy, którzy się kiedykolwiek schronili pod skrzydła Boga Jakóba.

Lecz i w Nowym Przymierzu z Izraelem nie obywa się bez kłopotów. A to wszystko zdarzyło się im dla wzoru oraz zostało napisane w celu naszego napomnienia; napomnienia tych, do których przyszły końce wieków (1 Koryntian 10,11; NBG). Czyli dla nas, dla chrystian, dla uczniów Pana Jezusa; tych, żyjących już w czasach końca. Dlatego pisząc o Izraelu według ciała oraz ich „krytykując”, patrzmy i dostrzegajmy, co się też wśród nas dzieje. Czy i tu nie traktuje się Pisma wybiórczo oraz na blatach kazalnic, nie przekuwa się go do swoich własnych celów. Hm! Trzeba będzie dotknąć pastorów, a oni są niezmiernie wrażliwi na swym punkcie; nawet wtedy, gdy cytuje się Słowo Boga. Zacznijmy od stwierdzenia, że bardzo szybko, ostatnio, instytucja/urząd pastora wszedł na stałe do wielu zborów (wcześniej, jeszcze w latach 60-tych, nazywano ich kaznodziejami i nie mieli mocnych pozycji. Decyzje podejmowali starsi). I teraz zapytajmy: Czy ta funkcja, już niemal urząd, ma swe oparcie w Biblii? Pośród darów Ducha Świętego jest dar pasterstwa i nauczania, lecz nie można go uzyskać w ludzkiej szkole i nie wiąże się z żadnym tytułem. Dar pochodzi od Boga, zaś tytuł to już dodatek ludzki. Ale wy nie bądźcie nazywani nauczycielem - mistrzem; bowiem jeden jest wasz Mistrz - Chrystus; zaś wy wszyscy jesteście braćmi (Mateusz 23,8; NBG). Tymczasem apetyty rosną! W Internecie, niektórych nazywa się już księżmi. A to tak pięknie łechce ucho!  Natomiast malkontenci kukają w stronę etymologii. Proszę posłuchać, jak było z księdzem. W dawnych wiekach oznaczał on „świeckiego panującego, władcę nie koronowanego”, dopiero później stał się określeniem wyłącznie „duchownego”. Dzisiaj to może śmieszyć, ale kiedyś Zygmunt August był... księdzem - nosił tytuł Wielkiego Księdza Litewskiego. Po prostu ksiądz znaczył wówczas to samo, co książę. Na syna księdza (czyli „władcy”) mówiono... księżyc, tak jak na potomka pana - panic (później panicz), a na syna króla - królewic (później królewicz). Księdzem nazywano też w średniowieczu... słońce; a satelitę ziemi, co świeci w nocy (czyli małego księdza) - księżycem. Słowo ksiądz (pierwotnie kniądz, kniędz) należy wywodzić z niemieckiego kuning, które do dzisiaj dochowało się tam w postaci König („król”). A że w średniowieczu duchowieństwo odgrywało olbrzymią rolę w państwie, z czasem księdzem (czyli pierwotnie „władcą”) zaczęto nazywać chrześcijańskich kapłanów (słownik etymologiczny; www.obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=80). Taak... Bezpieczniej jest się wystrzegać - tego, jak i innych tytułów. Lecz sprawy suną do przodu. Coraz bardziej umacniają się i okopują hierarchie, narzucając swój punkt widzenia. Myśli się o pastorskich szatach, propaguje pastorstwo kobiet, chrzest udzielany przez kobiety; mówi się o jedności w różności, a nie o... potrzebie skruchy oraz w pełni narodzeniu się z Boga. Ponieważ wiele zborów ma już swoje strony internetowe (MP3), ze zdumieniem, często wręcz strachem, słucham niekiedy nauczania. Pocieszają mnie jednak słowa naszego umiłowanego Pana: Moje owce słuchają mego głosu, ja je znam i za mną idą; a ja im daję życie wieczne, zatem nie zginą na wieczność; także nikt ich nie wyrwie z mojej ręki. Mój Ojciec, który mi je dał, jest większy od wszystkich i nikt nie może ich wyrwać z ręki mojego Ojca. Ja i Ojciec jesteśmy jedno (także: to samo; Jan 10, 27-30; NBG).

 

5.04.2009

 

14 Nissan 5769

Gdyż oto jakiś bada (także: oddziela, odróżnia, ocenia, postanawia) dzień

(także: termin, porę) obok dnia, a inny każdy dzień bada;

niech każdy zostanie przekonywany we własnym sposobie myślenia.

Ten, kto jest świadomy dnia - dla Pana jest świadomy; a kto nie jest świadomy dnia - dla Pana nie jest świadomy. Kto je - je dla Pana, bowiem dziękuje Bogu; a kto nie je - nie je dla Pana oraz dziękuje Bogu. Gdyż nikt z nas dla samego siebie nie żyje i nikt samemu sobie nie umiera.  Bo jeśli żyjemy - żyjemy dla Pana; a jeśli umieramy - umieramy dla Pana; zatem jeśli żyjemy i jeśli też umieramy - jesteśmy Pana.

(Rzymian 14,5-8; NBG)

 

Z

bliża się kolejny 14 Nissan, tym razem 5769 * roku, a więc rocznica śmierci Jezusa. Oczywiście według kalendarza żydowskiego/biblijnego, który różni się od kalendarza gregoriańskiego, ustalonego przez ludzi. 14 Nissan trwa w tym roku od zachodu słońca w dniu 7.04 – do zachodu słońca w dniu 8.04. Potem rozpoczyna się 15 Nissan w którym Żydzi świętują swoją Paschę i odprawiają seder.

Dzień 14 Nissan nazywany jest dniem Przygotowania (wigilią Paschy), bowiem w tym dniu Żydzi zabijali swoje baranki paschalne. W tym samym dniu został też zabity Pan Jezus i dlatego jest nazywany Barankiem Boga; a jego śmierć na krzyżu stanowi ofiarę paschalną Nowego Przymierza z Izraelem.

I zaraz rodzi się pytanie: Żydzi obchodzą Paschę raz do roku, a jak ją mają obchodzić chrystianie? Ot, problem! Lecz by na niego odpowiedzieć, winniśmy ogarnąć całą Biblię.

W Starym Przymierzu z Izraelem Bóg ustalił kalendarz oraz wyznaczył święta: Paschę, Szawuot, Rosz ha-Szana - Jom Kippur i Sukkot. Inne święta ustalili już sami Izraelici.

W Nowym Przymierzu z Izraelem pomija się kalendarz i Bóg nie wyznacza świąt. Pan Jezus Chrystus jednak zalecił, by obchodzić Pamiątkę jego śmierci (Paschę Nowego Przymierza) w dowolnie obranym czasie. A dlaczego?

Ano dlatego, że dla ucznia Pana Jezusa czas przestał mieć znaczenie. Na drodze łaski, z Wiary, człowiek taki wszedł do wieczności, choć żyje jeszcze na tym świecie i nie zawsze wszystko rozumie. Zaprawdę, zaprawdę mówię wam: Kto słucha mojego słowa oraz wierzy Temu, który mnie posłał, ma życie wieczne i nie wyrusza na sąd, ale przeszedł ze śmierci do życia (Jana 5,24; NBG). Zaś kto ma życie wieczne - nie kieruje się kalendarzem, bowiem znalazł się w „jednym dniu” - jednym, wielkim Szabacie. Zatem można się zatrwożyć nieposłuszeństwem wtedy, kiedy jest zaniedbana (także: porzucona, zostawiona) obietnica wejścia do Jego odpoczynku (hebr. szabatu); gdy komuś z was się wydaje (także: myśli, uznaje za słuszne; uważa, że ma znaczenie), że jest słabszym (także: przyszedł za późno, pozostał w tyle, cierpi brak). Gdyż i nam zwiastowana jest dobra nowina, tak jak i tamtym. Ale tamtym słowo relacji nie pomogło, bo nie zostało połączone z wiarą/ufnością tych, którzy usłyszeli. Bowiem wchodzimy do odpoczynku gdy zaufamy, tak jak powiedział: Ponieważ przysiągłem w mojej zapalczywości, że nie wejdą do mojego odpoczynku; a przecież dzieła dokonały się od założenia świata. Gdyż tak gdzieś powiedział o siódmym: A w siódmym dniu Bóg odpoczął od wszystkich Jego dzieł. I znowu w tym: Skoro wejdą do mego odpoczynku. A ponieważ pozostawia niektórych, aby do niego wejść; a z powodu nieposłuszeństwa nie weszli ci, którym wcześniej zwiastowano dobrą nowinę, znowu ustala jakiś dzień - Dzisiaj, mówiąc po tak długim czasie przez Dawida, jak jest oznajmione: Dzisiaj, jeśli Jego głos usłyszycie, nie zatwardzajcie waszych serc. Gdyby Jezus, syn Nuna, zapewnił im odpoczynek, nie mówiłby potem odnośnie innego dnia. Zatem wejście w odpoczywanie (hebr. szabatowanie) jest pozostawione dla ludu Boga. Bowiem ten, co wszedł do Jego odpoczynku, sam także odpoczął od swoich czynów, jak Bóg od swoich. Zatem postarajmy się wejść do owego odpoczynku, aby ktoś nie chybił takim samym przykładem nieposłuszeństwa (Hebrajczyków 4,1-11; NBG). I dlatego, zamiast wyznaczać jakiś dzień, Paschę Nowego Przymierza (Pamiątkę) obchodzimy w dowolnie obranym czasie (w naszej, domowej społeczności zawsze, kiedy się spotykamy, aby rozważać Pismo). Zaś kto jeszcze nie wszedł do odpocznienia (całkowitego uwolnienia od grzechu) i znajduje się „na pustyni” – ten będzie wszystko badał i ustalał, według własnego sposobu myślenia. Za jedno i drugie – chwała Panu! Jednak nie przystawajmy! Prośmy o wejście do owego Dnia – Wielkiego Szabatu Pana!

 

* według mojej opinii, datowanie lat kalendarza żydowskiego jest mylne.

 

 

10.04.2009

 

Przypuszczacie, że przyszedłem dać pokój dla ziemi? Nie, mówię wam,

tylko podział (także: zwadę). Bo od tego czasu, pięciu w jednym domu zostanie       podzielonych, trzech przeciwko dwom, a dwaj przeciwko trzem. Zostanie

podzielony ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce,

a córka przeciw matce; teściowa przeciw swojej synowej, a synowa przeciw swojej teściowej.

 (Łukasz 12,51-52; NBG)

 

Ot, problem! Wkoło słychać: Kochajmy się, trzymajmy się za ręce, razem śpiewajmy i się módlmy, bo przecież jesteśmy jedno – a tu takie słowa Jezusa! Powiedzmy sobie – nieprzyjemne, jakby w poprzek tej urojonej zgody. Albo to: A razem z nim szły wielkie tłumy. Zatem gdy Jezus się odwrócił, powiedział do nich: Jeśli ktoś do mnie przychodzi, a nie nienawidzi (także: nie cierpi) swojego ojca, matki, żony, dzieci, braci i sióstr, a nawet swojego życia - nie może być moim uczniem (Łukasz 25-26; NBG). To także słowa Jezusa, których nie wolno przemilczać!

Izrael według ciała, zwany potocznie żydowskim, jest narodem wybranym Boga. Pisze o tym w dziesiątkach wersetów. I choć wielu próbuje to podważać, wskazywać na jakiś inny wybór, czy też zmianę decyzji Boga, my włóżmy to między baśnie. Bowiem jest napisane: Zatem mówię: Czy Bóg odsunął swój lud? Nie może być. Gdyż ja także jestem Israelitą z nasienia Abrahama oraz plemienia Beniamina. Bóg nie odsunął swojego ludu, który wcześniej przewidział. Czyż nie wiecie, co mówi Pismo przez Eliasza? Jak zwraca się on do Boga z powodu Israela, mówiąc: Panie, Twoich proroków zabili, Twoje ołtarze zburzyli, i ja sam zostałem pozostawiony; zatem szukają mojej duszy. Ale co mu mówi Boska wypowiedź: Zostawiłem sobie siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolana dla Baala. Tak więc i w obecnej porze została reszta według wyboru łaski. A jeśli łaską, to już nie z uczynków - gdyż łaska nie byłaby wtedy łaską. A jeśli z uczynków, to nie jest już łaska - bo uczynek nie byłby wtedy uczynkiem (Rzymian 11,1-6; NBG). Zatrzymajmy się nad owym słowem – wybrany. I teraz je rozwińmy w oparciu o powyższy werset. Nie powinno być cienia wątpliwości – cała ludzkość poszła za Adamem, wszyscy odstąpili od Boga. Od małego do największego! Od uczonego w Piśmie – do indiańskiego czarownika! I nie znalazł się żaden człowiek, którego by można nazwać sprawiedliwym na podstawie jego uczynków. Nikt nie zasługuje na życie, ani tu, ani tym bardziej w Królestwie.

A co robi Bóg, aby mimo tego, zachować Swoje stworzenie? Ano, dokonuje wyboru. Dopowiedzmy, wyboru pośród odstępców. Najpierw ustanawia naród wybrany, zawiera z nim przymierze i nadaje mu Torę (Naukę), czyli wytyczne drogi życia (nie zbawienia!) na podstawie uczynków sprawiedliwości. Lecz to zbyt droga trudna dla upadłego człowieka. Nie sposób się utrzymywać na tej drodze, w oparciu o Prawo Mojżesza. Nikt nie jest sprawiedliwym z uczynków, ani tym bardziej dobrym. Dlaczego nazywasz mnie dobrym (także: odpowiednim, prawym, szlachetnym, łaskawym, doskonałym)? spytał Jezus. Nikt nie jest dobry, tylko Jeden, Bóg (Mateusz 17,19; NBG). A więc, wszyscy są niesprawiedliwi w oparciu o powyższe kryterium! A przecież Jezus dodał: Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie odziedziczą Królestwa Boga? (1 Koryntian 6,9; NBG). Zaś te słowa łapią za szyję! Bowiem każdy musi sobie zadać pytanie: Czy jestem sprawiedliwym człowiekiem? Jeśli odpowiedź będzie twierdząca, to trzeba też dopowiedzieć, w oparciu o jaką podstawę? Czy jest to podstawa z uczynków? Dziś słowo – faryzeusz, stało się symbolem obłudy. Ale popatrzmy inaczej! Gdyby porównać uczynki dowolnego faryzeusza (bądź co bądź członka radykalnego stronnictwa opartego na Prawie Boga) z uczynkami jakiegoś ucznia Pana i „ważyć”, to mogło by się okazać, że faryzeusz jest górą; że uczynki sprawiedliwości „przeważają” na jego stronę. A tu, popatrzmy, „jak na złość”, znowu jest napisane: Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie przewyższać sprawiedliwości uczonych w Piśmie i faryzeuszów, żadnym sposobem nie wejdziecie do Królestwa Niebios (Mateusz 5,20; NBG). Więc tą drogę zamyka „ślepa ściana”. Nie ma Żydów żyjących ponad normę! A to znaczy, że nie ma nikogo, kto by trwał w Prawie Mojżesza (co zresztą w obecnej chwili – w czasie łaski, w ogóle jest niemożliwe, bo nie istnieje Świątynia). A ponieważ nie było nikogo, kto by to życie zachowywał, Bóg zawiera Nowe Przymierze z Izraelem, w którym życie jest rozdawane darmo. Wystarczy skruszyć swe serce, bez obłudy i poprosić o miłosierdzie przez ofiarę Pana Jezusa. Niby proste. I niby łatwe! Ale i to na próżno! Nikt nie wierzy w zbawienie za darmo! Na tym świecie za wszystko się płaci! Za „zasługi” to może – owszem, owszem; za pieniądze to nawet – lepiej, lepiej; ale za darmo?! Toż to brednie, bez racjonalnych podstaw! Człowiek, owa drobina, para, chce „zapłacić” swojemu Stwórcy! I nie widzi w tym żadnego absurdu, jakiejkolwiek niestosowności! Bóg przewidział tą sytuację. I tak doszło do drugiego wyboru, jeszcze przed założeniem świata. Bez względu na uczynki człowieka, Bóg powołuje wybranych, obdarza ich łaską Wiary; prowadzi Drogą, którą jest Jezus-Pan, obdarza sprawiedliwością i rodzi powtórnie z Ducha. Zaś teraz, oddzielnie od Prawa, została objawiona sprawiedliwość Boga - poświadczona wśród Prawa i Proroków - ale sprawiedliwość Boga z powodu wiary/ufności Jezusa Chrystusa, względem wszystkich i dla wszystkich wierzących; gdyż nie istnieje rozróżnienie. Bo wszyscy zawinili, więc czują brak chwały Boga. Tego, który uznaje za sprawiedliwych darmo, Jego łaską, przez odkupienie w Jezusie Chrystusie.  Jego Bóg ustanowił sobie ofiarą przebłagalną w jego krwi, z powodu wiary - w celu pokazania Jego sprawiedliwości przez darowanie uprzednio, w czasie cierpliwości Boga, zaistniałych grzechów. Darowanie, ze względu na pokazanie w obecnym czasie Jego sprawiedliwości - że On jest sprawiedliwym oraz uznającym za sprawiedliwego tego z wiary Jezusa (Do Rzymian 3,21-26; NBG). Ci, którzy tego doświadczyli (tak z Izraela według ciała, jak i pogan), są tym właściwym Izraelem, dziedzicami Królestwa Boga. I dlatego musi dojść do podziału! Do podziału – powiadam, na wybranych (a oni są zawsze jedno, bo modlił się o to Jezus Chrystus), i na opornych (co starają się o swą jedność). Podział jest nieunikniony! Bowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusa; gdyż ona jest mocą Boga na ratunek każdemu wierzącemu, przede wszystkim Żydowi, lecz także i Grekowi. Gdyż zostaje w niej objawiana sprawiedliwość Boga z wiary (Jezusa - Syna Człowieka) ku wierze (każdego wybranego), jak napisano: Zaś sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie (Do Rzymian 1,16-17; NBG). Otóż, właśnie! Oddzielenie wybranych jest faktem! Jest koniecznością i powinnością! Tak w Starym, jak i w Nowym Przymierzu! Nie możecie pić kielicha Pana oraz kielicha demonów; nie możecie być częścią stołu Pana i stołu demonów (1 Koryntian 10,21; NBG). Tymczasem popatrzmy, co się dzieje, i to w kościołach protestanckich. W czerwcu br. informowaliśmy w naszym serwisie o episkopalnej kapłance, ks. Ann Holmes Redding, która jednocześnie wyznaje islam. Teolożka utrzymuje, że może być jednocześnie chrześcijanką i muzułmanką tak samo jak jest Afroamerykanką i kobietą. Po ujawnieniu sprawy przez media, bp Geralyn Wolf (też kobieta!), zwierzchnik diecezji Rhode Island, której podlega Holmes Redding, poinformowała innych biskupów, że zawiesza na rok ks. Holmes Redding w posłudze kapłańskiej. Przez następny rok Redding nie wolno podejmować żadnej odpowiedzialności ani przywilejów episkopalnej kapłanki lub diakona – napisała bp Wolf. Decyzja biskup oznacza również, że Holmes Redding nie będzie mogła nosić żadnych dystynkcji związanych z urzędem duchownego (koloratka, stuła). Jestem głęboko zasmucona, ale zawsze mówiłam, że będę posłuszna nakazom mojego biskupa. Sama dobrowolnie nie odejdę ze służby i Kościoła. To Kościół będzie musiał mnie wyrzucić. Nie będę jednak przez najbliższy rok modlić się lub nauczać w jakimkolwiek episkopalnym kościele – powiedziała Redding. W zeszłym tygodniu odbyło się spotkanie miedzy paniami. Kolejne planowane jest na koniec bieżącego roku. Z kolei ordynariusz diecezji Seattle, bp Vincent Warner, w której działa Holmes Redding, stwierdził, że decyzja biskupa Rhode Island jest dobrym kompromisem. Hierarsze nie przeszkadzało wielobóstwo zawieszonej kapłanki. Holmes Redding nie będzie jednak bezrobotna. Niedługo rozpocznie prowadzenie zajęć na Uniwersytecie Seattle prowadzonego przez ojców jezuitów. (http:www.ekumenizm.pl/article.php?story=20070707133430850).

Jak zatem postępować? Bardzo prosto. Wywyższać Boga Izraela! Nade wszystko Bóg, Jego Słowo i Duch Święty jako jedyny Pasterz, w wielkim i świętym Imieniu Jezus! To jest właśnie zaprzeczenie odstępstwa!

Każdy, kto narusza oraz nie pozostaje w nauce Jezusa Chrystusa - nie ma Boga.

A kto pozostaje w nauce Chrystusa - ten ma Ojca i Syna.

Jeśli ktoś przychodzi do was, a nie przynosi tej nauki

- nie przyjmujcie go do domu i nie mówcie mu - witaj; 

gdyż ten, co mu mówi - witaj, jest wspólnikiem jego złych uczynków.

(2 Jana 1,9-11; NBG)

 

22.04.2008

 

Od kiedy Pan domu wstanie i zamknie drzwi,

zaczniecie też stawać na zewnątrz oraz pukać do drzwi, mówiąc:

Panie, Panie, otwórz nam.

A odpowiadając, powie wam: Nie znam was, dlaczego tu jesteście? 

Wtedy zaczniecie mówić: Przed twoim obliczem jedliśmy i piliśmy,

a na naszych ulicach nauczałeś.

Więc powie: Mówię wam, nie znam was, dlaczego tu jesteście?

Trzymajcie się z dala ode mnie, wszyscy sprawcy bezprawia

(także: niesprawiedliwości, grzechu) 

(Łukasz 13,25-27; NBG)

 

B

iblia, cóż to za księga! Tyle razy ją wychwalałem nazywając po prostu Skrzynią Prawdy. Tłumacząc i opracowując Nową Biblię Gdańską, nieustannie jestem w podziwie. Bo przecież tą Księgę ksiąg pisało „wielu autorów”, na przestrzeni ponad 1500 lat (znowu przypomnę, że Polska istnieje dopiero 1000 lat!), a jednak jej styl jest jednorodny, przesłanie jasno oraz logiczne wyłożone; a przy tym ta ponadczasowa poetyka, która bez przerwy dech zapiera. Ale dopiero teraz, dostrzegłem jeszcze jedną szczególną jej właściwość. Stary Testament został napisany w języku hebrajskim, w którym pisze się z prawa na lewo. Nowy Testament jest napisany w grece, w której, podobnie jak w polskim, pisze się z lewa na prawo. Gdyby więc wydrukować Biblię w językach oryginałów, cała Księga - niczym ta wymieniona Skrzynia - zamknęła by się w środku, razem ze swoimi skarbami.

Powróćmy do wersetu z Łukasza. Podczas studiów biblijnych doszedłem do przekonania, że oprócz bałwochwalstwa, dla Boga równie wstrętną pozostaje... ludzka obłuda (nieszczere, dwulicowe zachowanie; fałsz, hipokryzja, udawanie). Dodam, że w grece, obłudnik oraz aktor – to jest to samo słowo. A teraz przejdę do sedna i wyjaśnię, o co mi w szczególności chodzi. Mając jasno określone Prawo, Israel według ciała, często podpierając się Bogiem, odchodził od tego Prawa i ustanawiał własne, oparte na różnych rodzajach bałwochwalstwa (to znaczy duchowego cudzołóstwa). Od zwyczajnych, zapyziałych bałwanów, co to ani me, ani be, ani kukuryku – po różne formy chciwości. Zaś dla uczniów Pana Jezusa winno to być ostrzeżeniem, aby nie postępować podobnie. Nie udawać lepszego niż się jest. Bo to niczego nie zmienia. Niczego nie polepsza, ani niczego nie zmniejsza. Przecież Bóg widzi każdego „na wylot”. Nie sposób udawać przed Bogiem; śmieszne jest udawanie przed samym sobą; więc najczęściej chodzi o innych. Jednak w tym udawaniu można się też zagubić i stracić z oka najważniejsze. A ważna jest inna sprawa. Człowiek musi być prawym przed Bogiem (a dokładniej: sprawiedliwym prawnie) - w Starym, czy też Nowym Przymierzu z Izraelem! Prawym – oczywiście nie według prawa tworzonego przez różne kościoły i ludzi, ale prawym w myśl Prawa Boga. Nie łudźmy się, nie „mydlmy sobie oczu i uszu”, nie czarujmy – od prawości nie będzie ustępstw! Zaś przeciwieństwem prawości jest... bezprawie, czyli nie wykonywanie, bądź lekceważenie Prawa Boga na rzecz praw tworzonych przez ludzi: Prawa kościelnego, moralnego, czy jak go tam jeszcze nazwać. Bo może się okazać, że jedynie nam się wydaje, że „postępujemy nienagannie” – zaś dla Boga będzie to bez znaczenia. Bowiem to droga grzechu, bezprawie! Niejedna droga wydaje się człowiekowi prostą; jednak jej koniec prowadzi do śmierci (Przypowieści Salomona 16,25; NBG). Zaś w przypadku uczniów Pana Jezusa - obdarzonych Wiarą i zapisanych w Księdze Życia - to wypadanie z łaski i konieczność rodzenia od nowa. Człowiek może być tylko prawym, bądź nieprawym – stany pośrednie nie istnieją; choć z prawego można się stać nieprawym i odwrotnie. Dopóki polegamy na Panu, nawet jeśli chybiamy celu, krew Pana Jezusa Chrystusa obmywa nas z wszystkich win. Gorzej, gdy zaczniemy polegać na sobie; bo tym samym umniejszamy Dzieło Pana, wywyższając ludzką naturę. Katastrofa jest murowana! To właśnie zrobili Galacjanie.

Trzymajcie się z dala ode mnie, wszyscy sprawcy bezprawia (także: niesprawiedliwości, grzechu). A dlaczego to takie ważne? No, bo stale tkwimy w okowach grzechu. Czy w tym stanie możemy być pochwyceni? Zaś o środkowej porze nocy powstał krzyk: Oto oblubieniec idzie, wyjdźcie na Jego spotkanie. Wtedy wstały wszystkie owe dziewice oraz ustawiły swoje lampy. A ociężałe powiedziały mądrym: Użyczcie nam z waszej oliwy, bo nasze lampy gasną. Więc te mądre odpowiedziały, mówiąc: Aby przypadkiem nam i wam nie zabrakło; raczej idźcie wbrew sprzedającym oraz nabądźcie sobie. A gdy one odeszły nabyć, przyszedł oblubieniec; a gotowe weszły z nim na wesele, i drzwi zostały zamknięte. Lecz potem przychodzą i owe drugie dziewice, mówiąc: Panie, panie, otwórz nam. A on odpowiadając, rzekł: Zaprawdę, mówię wam, nie znam was (także: nie widzę was; nie poznaję). Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, w której Syn Człowieka nadchodzi (Mateusz 25, 6-13; NBG). Kim są te ociężałe panny? Dlatego gdy ujrzycie obrzydliwość opuszczenia, która jest postanowiona w świętym miejscu i zapowiedziana przez proroka Daniela (kto czyta niech uważa), wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; a kto na dachu, niech nie zstępuje, aby coś wziąć ze swojego domu; a kto na roli, nich wstecz nie wraca, aby zabrać swój płaszcz. Ale biada brzemiennym (także: obciążonym) i ssącym (także: karmionym mlekiem) w owe dni (Mateusz 24,15-19; NBG). Tak. Ratunek jest tylko „W Górze”! Kto na dachu, niech nie zstępuje, aby coś wziąć ze swojego domu. Nie wolno wracać „na dół”; nie należy oglądać się do tyłu; nie można liczyć na świat! A kto na roli, nich wstecz nie wraca, aby zabrać swój płaszcz. Bo to płaszcz bez wartości, nieczysty, splugawiony, oparty na własnych uczynkach! Biada brzemiennym (także: obciążonym) w owe dni! I nie chodzi tu o brzemienność kobiecą - ale o brak wolności, odpocznienia i obciążenie grzechem! Biada ssącym (także: karmionym mlekiem). I nie chodzi tu o noworodki – lecz o współbraci bez przerwy karmionych mlekiem (czyli podstawami nauczania). Większość z nich zaniedbała wejście do odpocznienia; stale grzeszą, a zatem są niesprawiedliwi. Bez przerwy rozprawiają o swych uczynkach, które sobie i innym narzucili. I sporo w tym jest obłudy. Obłudniku, wpierw wyjmij belkę z twojego oka, a wtedy przejrzysz, by wyjąć źdźbło z oka twojego brata (Mateusz 7,5; NBG).  Zaś ja piszę, często to samo, przestrzegając i prosząc równocześnie: Bracia, posuwajmy się dalej! Siostry, idźcie do przodu!

 

 

cd. rozdział 8.